Kuba, kraj zabytkowych samochodów, które nadal jeżdżą. Przy tym skromne życie kubańczyków, którzy próbują czerpać z turystów garściami. Czekają na Ciebie zdjęcia kubańskich samochodów i kilka ciekawostek na temat życia Kubańczyków.
Samochody na Hawanie
Historia pięknych samochodów jest bardzo ściśle połączona z wydarzeniami politycznymi. Wszystko zaczęło się w 1959 roku, kiedy Fidel Castro przejął władzę na Kubie i rozpoczął nacjonalizację kraju. Zerwał stosunki z USA, a przy tym nastąpiła współpraca z ZSRR.
W 1962 roku wystąpił tzw. kryzys kubański. ZSRR rozmieściło na Kubie pociski balistyczne średniego zasięgu, które zagrażały terytorium USA. W trakcie kryzysu, Kuba została odizolowana od świata, nałożone zostało embargo, blokada handlu firm z Kubą.
Kuba nie miała dostępu do nowych, amerykańskich samochodów, co sprawiło, że trzeba było dużo bardziej dbać o samochody, które na Kubie już były. Głównie amerykańskie klasyki z lat 1940s i 50s.
Kubańskie samochody są mocno zmodyfikowane. Na przestrzeni lat ludzie po prostu nimi jeździli. Na bieżąco starali się je naprawiać, tak żeby za wszelką cenę dalej jeździły. Brak oryginalnych części zamiennych sprawił, że samochody nie mają zbyt wielkiej wartości dla kolekcjonerów. Ale czy to się liczy?
Dla mnie najważniejsze jest to, że te samochody po prostu jeżdżą. Są wpisane w kulturę tego kraju. Pięknie wyglądają na tle przeróżnych zabytków i są atrakcją samą w sobie. To zupełnie inne doświadczenie od podziwiania kolekcjonerskiego egzemplarza, który właściwie nigdy nie wyjechał na drogę.
Samochody są cały czas w publicznym użytku, przede wszystkim jako normalne taksówki. Właśnie jednym z takich samochodów potrafiliśmy przejechać 200km.
Spacerowanie chodnikiem, obok dużej ulicy „Malecón” w Hawanie, to czysta przyjemność. Można uchwycić niezwykłe kadry, niczym z filmu.
Oczywiście potrafią Cię mijać normalne samochody, czasami skutery, albo autobusy szkolne, które wyglądają, jakby były świeżo sprowadzone z USA. To przypomina o tym, że na Kubie toczy się normalne życie.
Życie na Hawanie
Wygląda różnie. Centrum jest zatłoczone turystami, a stare miasto ma swój klimat. Historyczne budynki i architektura skutecznie kamuflują zwykłe życie. Nawet szkolne boisko ma swój niepowtarzalny klimat.
W centrum złożyliśmy wizytę w sklepie spożywczym dla Kubańczyków. Na półkach pusto, zupełnie jak za czasów PRL. Jest miesięczny przydział na kartki żywnościowe, gdzie na osobę przypada ok. 3,5 kilo ryżu, garść cukru, trochę fasoli, ćwierć litra oleju, trochę kawy, 5 jajek na osobę. Dodatkowo jedna bułka dziennie od Państwa. Trochę mało, jak na jedną osobę, prawda? Zarobki są również bardzo małe, około 15-20 dolarów miesięcznie. To sprawia, że Kubańczycy muszą kombinować i walczyć o każdego dolara. Są nachalni i lubią zaczepiać, bardzo lubią zaczepiać.
Turyści nie mogą zbyt wiele pomóc, bo dla nich często na Kubie jest po prostu drogo, dla szczęściarzy ceny są po prostu „normalne”. Za mięso, wizyty w restauracjach, słodycze, napoje, czy inne dobra „luksusowe” trzeba płacić tyle samo co w USA. Wartość pieniądza dla turystów jest zawyżona przez państwo, a druga waluta, dla Kubańczyków jest absurdalnie tania (1/25 CUC).
Wystarczy oddalić się nieco od miasta, żeby zobaczyć na własne oczy, jak bardzo inne jest życie kubańskie. Zaniedbane, ledwo trzymające się domki, czasem wyglądające jak baraki. Dzieci, które biegną za Tobą i proszą o cukierki. Przed wyjazdem spotkałem sprzeczne opinie. Gdzieś wyczytałem, że warto wziąć ze sobą cukierki, długopisy lub mazaki, a z drugiej strony, że nie jest już tak źle. Żałuję, że nie zabrałem nic z sobą, bo spotkała nas taka sytuacja. Idąc obok zaniedbanych budynków, dzieci biegały i prosiły. Przykry widok.
Na Kubie niczego się nie wyrzuca. Wszystko da się naprawić, użyć ponownie. Nowe rzeczy są bardzo drogie, więc po prostu się naprawia. Najlepszym przykładem są samochody.
Wydaje mi się, że na Kubie ludziom brakuje tylko jednego. Wolności. System, który funkcjonuje w tym państwie zapewnia przeżycie, ale nie daje wolności do życia. Masz zapewnione podstawowe potrzeby, a reszta? Radź sobie sam.
Moje zdanie, opinia jest typowo turystyczna. Kogoś, kto złożył tygodniową wizytę. To niewiele. Dla osób, które chcą dowiedzieć się więcej, polecam świetny artykuł na blogu „Hola Cuba” – „Jak wygląda prawdziwe życie na Kubie.”
Podsumowanie
Czy przy obecnej sytuacji możliwe jest wprowadzenie konsumpcjonizmu w tym kraju? Kuba jest magnesem, przyciąga perfekcyjnie turystów. Państwo zarabia na tym olbrzymie pieniądze. Absurdalnie historia i sytuacja polityczna na Kubie jest jednym z argumentów, dla których turyści tak chętnie przyjeżdżają. Być może ludzie nie są zadowoleni ze swoich standardów życia, ale czy można powiedzieć, że nie są szczęśliwi? Trudno to oceniać. Co ważne, Kuba bardzo szybko się zmienia, co widać po wielu decyzjach rządu. Dla przykładu niedawno zostały otwarte granice dla turystów z USA, dzięki temu nasz lot odbył się z Florydy.
Zapraszam do kolejnej części artykułu:
Plaże i palmy – Wakacje na Kubie cz. 5/5
Zawsze możesz wrócić do poprzednich części:
Zwiedzamy Trinidad – Wakacje na Kubie cz. 1/5
Stolica Hawana – Wakacje na Kubie cz. 2/5
Casablanca, Hawana – Wakacje na Kubie cz. 3/5